Ostatnia prosta przed Tobą. Każdy sportowiec powie Ci, że ostatnie kilkadziesiąt metrów przed metą są tymi najgorszymi, najcięższymi i najdłuższymi metrami w ciągu całego biegu. Jak to wygląda
w czasie ostatniej prostej przed porodem? Bardzo podobnie. Twój brzuch jest już sporych rozmiarów,
w każdych spodniach wyglądasz jak zagubiona siostra Obeliksa, już dawno temu zapomniałaś jak wyglądają Twoje stopy, każde schody są co najmniej Mont Everestem, a te ostatnie 3 miesiące do rozwiązania wydają się być latami.
W trzecim trymestrze nie odliczasz już tygodni, odliczasz dni. Udziela Ci się ta sama euforia i wewnętrzne podekscytowanie, które towarzyszyło Ci w chwili, gdy zobaczyłaś dwie kreski. Oprócz nich jest jeszcze ogromna niepewność. Ale nie z tych, które budzą strach przed nieznanym. Ta niewiedza sprawia, że jeszcze bardziej chcesz,
żeby to było JUŻ. Chcesz już ujrzeć swój Cud, czekałaś na Niego tyle czasu. Już wszystko gotowe. A Ty? Jesteś gotowa?
Każdego dnia wyobrażasz sobie ten moment. Analizujesz to, co Cię czeka, choć nie masz o tym pojęcia. Wiesz tylko co nieco, z opowieści. Próbujesz wczuć się w sytuację, przywołać te emocje. Chwilami popadasz w paranoję, odczytując każdy ruch brzucha, jako TEN czas i w pośpiechu chwytasz za telefon, aby oznajmić Mężowi, że się zaczęło. Na szczęście, przywykł już do Twojej nadmiernej ekscytacji i do Twoich, co najmniej, dziesięciu porodów w ciągu dnia. Jego spokojny głos działa na Ciebie nadzwyczaj kojąco.
Te ostanie trzy miesiące sprawiły, że zostawiłaś cień daleko w tyle. Być może dlatego, że w tym trymestrze przytyłaś tyle co i nic, nie mogąc jeść przez wciskające się w Twój żołądek małe stópki. Być może dlatego, że ciąża jest dla Ciebie na tyle łaskawa, że nie pozostawiła na ciele wielu śladów. A być może dlatego, że Twój Cud zaraz będzie obok Ciebie i to Cię tak uskrzydla? Zdecydowanie. To wszystko złożyło się na tę siłę
i gotowość do działania, jaką masz teraz w sobie.
Brak rozstępów, brak przebarwień, brak blizn i jakichkolwiek innych znamion na Twoim ciele. W zamian za to, na każdym kroku zostawałaś obsypywana komplementami na temat tego, jak ciąża Ci służy. To dla Ciebie bardzo ważne. Pomagały Ci te słowa. Powiesz: to trywialne, myśleć w tym czasie o sobie i swoim ciele. Naprawdę? Myślisz o nim od 10 lat, więc dlaczego miałabyś mu się nie przyglądać właśnie teraz,
w momencie, w którym ono (teoretycznie) najbardziej powinno się zmienić? Miałaś szczęście, bo tym
razem nie zmieniło się wcale. Ciąża Cię odmieniała, ale bardzo pozytywnie.
Zamieszanie, jakie zasiały w Twojej głowie zaburzenia odżywiania. Te wszystkie lata stracone na liczeniu kalorii. Ciągła nienawiść do swojego ciała i ciągły strach przed kolejnym kilogramem więcej. Wieczna alienacja. Twoja historia – tak przykra i trudna do zrozumienia. Miłość, zaręczyny, ślub, szczęście, szczęście, szczęście – to druga strona medalu, która pozwoliła Ci się podnieść i kroczyć dalej. Wszystkie te doświadczenia przewijają się w Twojej głowie właśnie teraz, gdy Twój Cud krzyczy ile sił, chcąc uświadomić Ci, że to właśnie On od teraz będzie tworzył kolejny rozdział Twojego życia.
Wraz z Jego pierwszym dotykiem zrozumiałaś, że z Twojej historii płynie najpiękniejsza nauka – możemy się mylić bez końca, możemy błądzić, możemy upadać i nic takiego się nie stanie. To da się naprawić! Przez chwilę musi być gorzej, aby później mogło być sto razy lepiej. Możesz zboczyć ze ścieżki, utknąć w bagnach, wydostać się z nich, podrapać się po nogach pokąsanych przez komary i pójść dalej wytyczoną drogą. Ślady ukąszeń znikną, bagienne błoto wyschnie, a twoja podróż znów będzie najpiękniejszą podróżą życia.